Artykuł – „Krążący helikopter​”

KRĄŻĄCY HELIKOPTER

Troszcz się, chroń, wskazuj drogę, bądź zawsze obok, ale działaj z wyczuciem. Nie „przyduszaj”, nie osaczaj – w imię zasady „co za dużo, to niezdrowo”. Wyobraź sobie krążący wokół Ciebie helikopter. Jeśli zachowuje stosowną odległość, Ty sam czujesz się komfortowo. Patrzysz, podziwiasz, zachwycasz się. Nawet gdyby spadł, nic Ci nie grozi, gdyż dzieli was odpowiednio duży dystans.

Teraz wyobraź sobie, że helikopter przez cały czas znajduje się tuż nad Twoją głową, a Ty nie masz możliwości oddalenia się. Nie możesz znieść wiatru, hałasu i wiru powietrza, który nie pozwala Ci zachować równowagi. Nie jesteś też w stanie zbliżyć się do niego i wejść do środka. Czujesz się zestresowany, skołowany, zły i bezradny. Nie wiesz, kiedy to się skończy. Dookoła panuje jeden wielki chaos, gdyż podmuch wiatru niszczy wszystko, co stanie mu na drodze. Helikopter krąży tak blisko, że jeśli spadnie, z trudem wyjdziesz z tego bez szwanku.

 

Takie dziwne zjawisko

Znam rodziców aktywnych, głęboko zaangażowanych w wychowanie oraz edukację swoich dzieci. To wspaniałe. Nie byłoby w tym nic dziwnego ani niepokojącego (wręcz przeciwnie), gdyby ci sami rodzice nie działali w trybie „wyręczę cię zawsze i we wszystkim”. Rodzic–helikopter, czyli zjawisko „helicopter parenting” – cóż to takiego?

 

  • Zawiążę tobie buciki i zapnę kurtkę – będzie szybciej i oczywiście zrobię to lepiej.
  • Jeśli pokłócisz się z koleżanką, natychmiast zadzwonię do jej rodziców, załatwię sprawę za ciebie, znajdę rozwiązanie i… ochronię cię przed całym złem tego świata!
  • Posprzątam twój pokój – czyli to ja zdecyduję, jak będą poukładane twoje zabawki i książki.
  • Zrobimy razem kanapki – ty sobie popatrzysz, a ja wybiorę składniki – przecież wiem, co dla ciebie najlepsze, mało tego – wiem, na co masz akurat ochotę!
  • Wiem, że bardzo chcesz uczyć się hiszpańskiego, dlatego zapiszę cię na chiński – tak, szanuję twój wybór, o ile wybierasz to, co i ja wybrałbym/wybrałabym dla ciebie.

 

„Helicopter parenting” w praktyce

Nadopiekuńcze rodzicielstwo polega na skupianiu ogromnych pokładów uwagi na dziecku w sytuacjach oczywistych, z którymi ono mogłoby z powodzeniem poradzić sobie samo, gdyby tylko dostało taką szansę. Zamiast tego stale monitorujesz dziecko, kontrolujesz je i starasz się rozwiązać za nie wszystkie problemy. Nalegasz, aby zdobywało tylko najlepsze oceny. Wciąż odrabiasz lub współodrabiasz z dzieckiem prace domowe, organizujesz cały jego wolny czas. Każdy wybór dziecka spotyka się z Twoją przesadzoną reakcją – pozytywną lub negatywną, ale zawsze na Twoich warunkach.

 

Niebezpieczeństwo

Tak intensywne i kontrolujące rodzicielstwo powoduje, że dziecko czuje się nieskuteczne. Działania nadopiekuńczego rodzica odzierają malucha z naturalnej umiejętności radzenia sobie w różnych sytuacjach – a co za tym idzie, każda najmniejsza przeszkoda życiowa będzie powodowała u niego ogromny stres. Dzieci nadopiekuńczych rodziców nie potrafią samodzielnie decydować ani podejmować ryzyka, przeraża je wizja porażki. Nie czują się odpowiedzialne za to, co dzieje się dookoła, ponieważ to inni zawsze dokonywali za nie wyborów i tym samym brali odpowiedzialność na swoje barki.

Niestety, przez bycie rodzicem natarczywym unieszczęśliwiasz swoje dziecko, gdyż najprawdopodobniej mechanizm Twojego działania nie skończy się wraz z dzieciństwem Twojej pociechy. Istnieje duża szansa na to, że gdy Twoje dziecko rozpocznie etap dorosłości, Ty w dalszym ciągu będziesz za nie decydował i żył jego życiem.

 

Na nadgorliwość też jest sposób

 

  • Spróbuj dać dziecku nieco wolności, adekwatnie do wieku.
  • Pozwól mu bezpiecznie popełniać błędy.
  • Zachęcaj, aby wyciągało wnioski i zarówno wspólnie, jak i samodzielnie starało się analizować sytuacje.
  • Bądź blisko dziecka, kiedy Cię potrzebuje.
  • Miej zawsze z tyłu głowy, że to indywidualna istota, która ma swoje upodobania, zdolności i potencjał, a w rezultacie i tak pójdzie własną drogą.

 

            „Zbędna pomoc jest przeszkodą w rozwoju, w stopniu wprost proporcjonalnym do swojej bezużyteczności”

„Odkrycie dziecka”

M. Montessori

 

Autor: Katarzyna Dołhun